“Zielone światła” to zdecydowanie jedna z najlepszych biografii jakie kiedykolwiek przeczytałem. I nie chodzi tutaj o jej wartość merytoryczną czy unikatowy przekaz, dzięki któremu osiągnięcie niesamowite rezultaty, a wasze życie wzniesie się na wyższy poziom. Nie, kompletnie nie o to chodzi. I choć ta książka jest niesamowicie inspiracyjna, to moim zdaniem jej unikatową wartością jest – przede wszystkim – wyjątkowość historii autora.
Odsłuchaj podcast
Obejrzyj na YouTube
Matthew McConaughey zagrał w ogromnej ilości filmów i jest nikła szansa, że nigdy nie widzieliście go na ekranie. Ukoronowaniem jego dorobku było otrzymanie Oscara za rolę w filmie “Witaj w klubie” (ang. Dallas Buyers Club), który miał premierę w 2013 roku.
Matthew urodził się – jak już się domyślacie – w bardzo nietypowej rodzinie, bardzo nietypowym podejściu do relacji, jak i do wychowania dzieci. Bardzo różnił się od swoich rodziców i braci, głównie ze względu na swoją wrażliwość. Mimo wszystko był jednak zadziornym chłopakiem, a przy okazji najprzystojniejszym w swojej szkole. Bardzo lubił być na świeczniku, popisywać się przed innymi i zwracać na siebie uwagę. Czy to przez swoje zachowanie, czy przez samochód, który był jego narzędziem do przyciągania ludzi.
I w tej chwili możecie pomyśleć – tak, lubił być na świeczniku i lubił kiedy ludzie na niego patrzą, więc to oczywiste że został aktorem, co w tym wyjątkowego. Otóż wyjątkowe nie jest to, dlaczego został aktorem i jak się nim stał, a to, jaka była jego droga, by to osiągnąć.
Żeby zostać aktorem, musiał najpierw nie zostać prawnikiem. Dokładnie – rzucił studia prawnicze.
I na nasze polskie standardy wydaje się to dość błahe, bo przecież to normalne że można rzucić studia i zacząć coś nowego. Tylko, że w USA wiąże się to z ogromną stratą pieniężną, ponieważ dobre studia są płatne. Musiał więc poświęcić pieniądze swoich rodziców i postawić wszystko na jedną kartę. Pójść do szkoły aktorskiej i zostać aktorem. Stawka była ogromna, ponieważ na studia prawnicze nie mógł by już wrócić, a to by oznaczało brak jakiejkolwiek stabilnej i dobrze płatnej kariery.
Prawo nudziło go jednak niesamowicie. Pod koniec drugiego roku, tuż przed końcowymi egzaminami trafił na książkę “Największy kupiec świata” – oczarowała go jej treść. Już w pierwszym rozdziale zatytułowanym “Ukształtuję dobre nawyki i stanę się ich niewolnikiem” otrzymał odpowiedź na swoje wątpliwości. Stwierdził, że to zły nawyk okłamywać się przez dłuższy czas. Czas rzucić prawo i udać się do szkoły filmowej.
Pierwsze, czego się dowiedział na studiach aktorskich to było to, że same studia w niczym mu nie pomogą. Zamiast spotkać się tam z atmosferą promującą zdobywanie ról i zostawanie faktycznym aktorem, i granie w filmach, spotkał się przede wszystkim z krytykowaniem kultury popularnej, szyderstwem z blockbusterów i trwonieniem czasu na analizowanie nudnych filmów.
Dlatego od samego początku postanowił, że będzie jeździł na castingi i szukał jakiejkolwiek zaczepki w branży. Łapał się dosłownie wszystkiego i wszędzie zbieram kontakty, by w końcu dostać drugą planowo rolę w mało znaczącym, niszowym filmie. Uczniowska balanga.
I właśnie to był początek naprawdę dużej kariery.
Na planie tego filmu pierwszy raz wcielił się w rolę.
Na planie tego filmu wypowiedział swoją pierwszą kwestię.
5 dnia zdjęć zmarł jego ojciec.
Zielone światła
Zielone światła o których opowiada Matthew to drogowskazy, pochwały, dobre wybory, sukcesy, porażki, nowe początki, radość.
To także trudne decyzje, ból, cierpienia, nagłe zwroty akcji, wypadki. Są zamaskowane pod przykryciem czerwonych świateł i naszym zadaniem jest dowiedzieć się jakie “tak” kryje się pod tym wyraźnym “nie”.
Aby łapać te zielone światła potrzeba wyczucia, wrażliwości, dyscypliny i pracowitości.
W moim rozumieniu oznacza to kierowanie swojej uwagi zawsze na możliwości, nawet w obliczu najtrudniejszych sytuacji. To kwestia treningu swojej percepcji i uważności na całą otoczkę wydarzenia, a nie tylko na miejsce, w którym odgrywa się główna akcja.
I o tym jest cała ta książka.
O tym jak pozorne “nie” zmienić w śmiałe tak.
Jak płynąć z prądem, pod prąd, w górę rzeki i przez ocean. Jak przemierzać góry i doliny.
Jak dotrzeć do celu, nawet jeśli nie wiemy na początku gdzie jest i jak wygląda.
O tej książce nie można niestety za wiele powiedzieć bez zdradzania jej fabuły, więc skończę w tym miejscu moje wywody.
To zdecydowanie baaardzo inspirująca pozycja i bardzo zaskakująca.
Przede wszystkim niesamowicie wciągająca, bo i jest dobrze napisana, i historia autora nadaje się na film, a nawet na kilkusezonowy serial.
Zdecydowanie ją polecam i jeśli też ją czytaliście, to koniecznie podzielcie się opinią w komentarzach, jeśli oglądacie, to na YT, a jeśli słuchacie to na Spotify też jest opcja zostawienia komentarza.
Do usłyszenia w kolejnych odcinkach i pamiętajcie, żeby subskrybować ten podcast, jeśli chcecie więcej treści o książkach, które uczą.
Podcast: Play in new window | Download
Subscribe: RSS