Zdjęcie książki Sztuka Pomagania - Claudia Casanovas, Felisa Chalcoff - zdjęcie okładki

Jak dawać i odbierać pomoc – lekcje z książki „Sztuka pomagania”

Każdy z nas kiedyś komuś pomógł. Pożyczając długopis, mówiąc dobre słowo, czy towarzysząc w trudach życiowych. Ale o tym jak pomagać innym, by przyniosło to oczekiwany skutek raczej nas nie uczą. Zróbmy to więc na własną rękę dzięki książce “Sztuka pomagania”, której autorkami są Claudia Casanovas i Felisa Chalcoff.

Jest to książka dla osób:

  • Lubiących pomagać
  • Pracujących na co dzień z ludźmi
  • Coachów i trenerów
  • Konsultantów

I mówi przede wszystkim o:

  • Zrozumieniu położenia osoby wspomaganej
  • Odpowiednim podejściu do pomocy
  • Jak pomagać, by nie szkodzić sobie i innym
  • Błędach, których należy się wystrzegać

Listen to „KKU#8 – Jak dawać i przyjmować pomoc – lekcje z książki „Sztuka pomagania”” on Spreaker.

1. Motywacja do pomagania

Niesienie pomocy jest dla wielu czymś naturalnym.

Babcia prosi o zrobienie zakupów, to idziemy. Kolega z pracy prosi o pomoc w przeprowadzce, to pomagamy. Szef chciałby naszej pomocy w kolejnym projekcie, to się angażujemy.

I choć nie zawsze nasza decyzja jest przemyślana, to zawsze ma jakiś powód.

Powody mogą być skrajnie różne. Zależne jest to od sytuacji, celu, czy osób biorących w tym udział. Pomagając prywatnie i pomagając zawodowo natrafimy na skrajne i niejednoznaczne sytuacje, gdzie ta motywacja może być głęboko ukryta, to w większości przypadków powinniśmy być w stanie przypisać ją do któregoś z  5 podstawowych poziomów motywacji podanych przez autorki.

Na pierwszym poziomie motywacją jest potrzeba.

Jest to – dla przykładu – praca, której nie lubimy, choć faktycznie niesiemy w niej pomoc innym. Czy to pomagając szefowi z fakturami, czy zespołowi w dopięciu projektu na czas.

Motywuje nas potrzeba zarobienia pieniędzy, by się utrzymać, lub zdobycia nowych umiejętności potrzebnych w dalszej karierze.

Robimy coś, bo nie widzimy lepszej możliwości i jeśli tylko pojawi się na horyzoncie lepsza okazja, to zrezygnujemy bez zwłoki z aktualnej posady. Jeśli niesiemy przy okazji tego pomoc to tylko dlatego, że ktoś nas zobligował i nie ma to dla nas większego znaczenia.

Drugi poziom to prestiż, sława, zauważenie przez innych. Nie motywuje nas w pełni wypłata (chyba, że jest dla danej osoby wyznacznikiem prestiżu), a uznanie. Kiedy inni kierują na nas oczy. Władza i szacunek to główne pobudki i mogą prowadzić do pozerstwa.

Rozróżnienie pomiędzy poziomem 1 i 2 obrazuje idealnie piramida Maslowa. W naszym przypadku poziom pierwszy pokrywa się z dwoma pierwszymi obszarami piramidy, czyli potrzebami fizjologicznymi (jedzenie, wypoczynek) i bezpieczeństwa (stabilność, schronienie, wolność).

Poziom drugi wpisuje się w 2 kolejne obszary, czyli potrzebę przynależności do grup społecznych i potrzebę uznania, czy docenienia.

Pragnienie wyrażenia siebie reprezentuje poziom trzeci. Wynika już z miłości do tego co robimy, a nie co zyskujemy. Sama czynność niesienia pomocy i dzielenia się staje się przyjemnością. Jest to poziom przełomowy, gdzie korzyści z efektów traktujemy tylko jako dodatek do całości, a przez nasze działania wyrażamy siebie. Wtedy uznanie czy pieniądze są raczej wisienką na torcie.

Ten  i kolejne poziomy to już sam szczyt wspomnianej wcześniej piramidy, czyli potrzeba samorealizacji.

Poziom czwarty to pragnienie współdziałania z ludzkim rozwojem, poczucie wyższego celu.

Na tym etapie każda z mijających nas osób staje się inspiracją, a kontakt z nią to możliwość nauki. I tu powoli wykraczamy poza obszary opisane przez Maslowa.

Nasza pomoc jest wynikiem nabycia postawy służenia i sam akt napędza siebie. Odnosimy się wtedy do wyższego celu, idei. Zawierają się w nim altruizm i miłość i, choć możemy dzięki temu zarobić na życie, zostać docenieni i kochamy to, co robimy, to pomoc jest aktem odpowiedzialności i wdzięczności.

W kontekście tego rodzaju motywacji polecam bardzo przeczytać tekst Natalii Nóżki, pracującej w Dziele Ojca Pio, o jej doświadczeniach w pomocy bezdomnym.

Nie pozwól nigdy, aby ktoś, kto przychodzi do ciebie, odszedł nie stawszy się lepszym i bardziej radosnym.” – Matka Teresa z Kalkuty

Z ostatnim krokiem autorki wykraczają całkowicie poza piramidę potrzeb. Przenosimy się na wyższe poziomy duchowości. Jak twierdzą autorki: “poznajemy, że jesteśmy jedynie mostem łączącym innych z dobrem”. Można nas przyrównać do muzyka i jego skrzypiec, które same w sobie są jedynie narzędziem. Wiem, to już trochę wyższy poziom abstrakcji. Jak się przyjrzyjmy, to przykładowym obrazem takiego człowieka był Jezus, który idealnie wpasowuje się w ten opis.  

Podobny obraz przedstawia też inny, znany trochę bliższej historii człowiek:

“Moja religia jest prosta. Nie wymaga kamiennych świątyń, nie wymaga filozoficznych dociekań. Świątynia jest nasz umysł i nasze serce; filozofią – dobroć” – Dalajlama XIV

2. Akceptacja

Dobra, jesteś zmotywowany do działania. Wiesz czemu to robisz i jakiego skutku się spodziewasz. Co dalej? Rzucisz się w wir smutków i problemów innych?

W tym miejscu przyda się znana przypowieść:

Stary człowiek i jego syn pracowali na małej farmie. Mieli tylko jednego konia, który ciągnął ich pług. Pewnego dnia koń uciekł.

– Jakie to straszne – współczuli sąsiedzi. – Co za nieszczęście.

– Kto to wie, czy to nieszczęście, czy szczęście – odpowiadał farmer.

Tydzień później koń powrócił z gór, przyprowadzając ze sobą do stajni pięć dzikich klaczy.

– Co za niesamowite szczęście! – mówili sąsiedzi.

– Szczęście? Nieszczęście? Kto wie? – odpowiadał starzec.

Następnego dnia syn, próbując ujeździć jedną z dzikich klaczy, spadł z niej i złamał nogę.

– Jakie to straszne. Co za nieszczęście! – mówiono.

– Nieszczęście? Szczęście?

Przyszło wojsko i wszystkich młodych mężczyzn zabrano na wojnę.

Syn farmera był nieprzydatny, więc pozostał.

– Co za niesamowite szczęście! – mówili sąsiedzi.

– Szczęście? Nieszczęście?

Wbrew pozorom przekaz tej przypowieści nie dotyczy tego, że po deszczu zawsze wychodzi Słońce. Mówi o tym, że nie powinniśmy rozróżniać pogody na dobrą i złą, tak i tego co się dzieje w naszym życiu. To jest właśnie akceptacja. Kiedy – po pierwsze –  bierzemy na klatę wszystko co się dzieje i nie wyrzekamy się tego. Co się stało, to się nie odstanie.

Po drugie, nie dzielimy zdarzeń na dobre i złe. I nawet nie chcę mówić, że powinniśmy. Tak się po prostu łatwiej żyje.
Nie mówię tego ja, dzisiaj, tylko mądrzejsi ode mnie już dawno temu:

“Nie proś, aby rzeczy były takie, jak ty chcesz,staraj się chcieć rzeczy takimi, jakie są.” – Epiktet

3. Jak przyjmować pomoc

No to mogę już pomagać!

Tak, możesz 🙂 Od samego nawet początku. Ale czy wiesz jak to robić? Nim wejdziesz w ciemny las sprawdź, która ścieżka poprowadzi Cię do miejsca, w które chcesz trafić. Nie musisz. Tylko tak mówię, że fajnie wziąć pod uwagę to, że Twoja pomoc wcale nie musi być dobrze odebrana. Ba, może być nawet odrzucona.

Dzieje się tak nawet w przypadkach, gdy ktoś z własnej woli przychodzi po pomoc. Ludzie mają piekielnie silne opory przed zmianą. Jedni będą zaprzeczać wszystkim możliwym rozwiązaniom, mówiąc, że te nie mają sensu, albo stwierdzą w trakcie, że tak naprawdę to nie potrzebują pomocy i jakoś sobie poradzą, bo już znają rozwiązanie. Zależnie od sytuacji zadziała tu jeden z naszych wbudowanych mechanizmów obronnych, które opierają się takim nie przyjemnościom. Ale o nich przy innej okazji.

Najważniejsze pytanie: co robić, by tego uniknąć?

Pytanie dobre i trudne jak każde inne. Nie stwierdzisz tego na początku, ale znając kilka możliwych odpowiedzi możesz zaplanować sobie strategię działania.

Zwróć uwagę na kilka poniższych pułapek, by uniknąć podstawienia nogi przez wspomaganego. O ile nie wiesz jak zareaguje osoba, z którą będziesz akurat współpracować, a tyle warto przygotować się na każdą ewentualność.

Oto przykłady utrudniania odbioru pomocy przez wspomaganego:

  • Przyjmowanie postawy małego dziecka – kiedy wspomagany nie bierze odpowiedzialności za swoje życie i woli gdy inni decydują za niego
  • Kłamstwa i maskowanie się – wspomagany nie chce przedstawić prawdziwego problemu i chowa się za zmyślonym obrazem rzeczywistości
  • Niesłuchanie – gdy wspomagany dostaje nie taką odpowiedź, jakiej się spodziewał, przestaje zwracać uwagę na słowa pomagającego
  • Rywalizacja – działanie na przekór pomagającemu, wspomagany chce pokazać, że jest od niego lepszy i mądrzejszy
  • Dyskredytowanie – podobne do rywalizacji, z tą różnicą, że wspomaganemu nie zależy na wygranej, a na poniżeniu terapeutów i doradców

4. Jak dawać pomoc

Cytując za autorkami, pomagający jest osobą, która pomaga, współpracuje i ma skłonność do dzielenia się energią, by wspomagać drugą osobę.

Sama dobra wola i intencje mogą nie wystarczyć, więc warto się uzbroić w konkretną wiedzę. Jak się okazuje każdy z nas już ją posiada. Zacznijmy od krótkiego ćwiczenia. Zastosować je możesz zarówno w sytuacji profesjonalnej, pomagając jako lekarz, prawnik, nauczyciel czy menedżer, jak i prywatnej będąc w pozycji rodzica czy przyjaciela.

Cofnij się myślami do sytuacji z przeszłości, w której udało Ci się komuś pomóc i uważasz sam rezultat, jak i proces za pomyślny. Opisz ją w 4-5 punktach i zastanów się co było w niej kluczowe z Twojego punktu widzenia, a przede wszystkim z punktu widzenia drugiej osoby. Jeśli ciężko Ci się w nią wczuć to po prostu zadzwoń lub napisz do niej. To nic trudnego i z pewnością Ci pomoże.

Następnie pomyśl o sytuacji, która była totalną porażką. To może być ciężkie, wiem. Jednak niech Cię to nie powstrzymuje. Postaraj się skonfrontować z nią i opisz ją według poprzedniego schematu.

Jeśli wykonasz to ćwiczenie zauważysz, jak wiele już wiesz na temat pomagania. To nie jest sztuka tajemna. Pomaganie nie wymaga specjalnych zdolności. Wymaga uważności na podejmowane działania i przemyślenie ich skutków.

Możliwe jednak, że nie wszystkiego w swoim życiu doświadczyłeś i mogą być jeszcze przed Tobą nieznane sytuacje. Jak w przypadku poprzedniego punktu, tak i w tym możemy podejść zapobiegawczo.

Rzuć okiem na kilka poniższych przykładów tego, jakich błędów lepiej się wystrzegać pomagając innym:

  1. Traktowanie wspomaganego jak małe dziecko – stawianie się w pozycji obrońcy, który nie pozwala na nic drugiej osobie i robi wszystko za nią
  2. Prześladowanie – doprowadzenie chęci pomocy do ekstremum, kiedy narzucamy się drugiej osobie, nie zwracając uwagi na jej sprzeciw
  3. Uważanie się za wybawiciela – czyli stawianie się w roli wszechmocnego i wszechwiedzącego
  4. Ocenianie – stawianie się w roli sędziego i mówienie co jest dobre, a co złe
  5. Pouczanie, ewangelizacja i nakazywanie – kiedy traktujemy innych jak zbłąkane owieczki, które potrzebują pasterza; mówienie innym gdzie mają iść i co mają robić

Jak widzisz jest tu pewna zależność. Wszystkie te przykłady dotyczą bowiem skrajności, gdy górujemy nad drugą osobą i strujemy jej rozwojem, zamiast przy niej jako towarzysz i pomocnik.

Oczywiście nie znaczy to, że gdy na pytanie o drogę odpowiadasz zagadkami: “Twój dworzec jest tam, gdzie zawsze czeka na ciebie pociąg”. Dworzec jest w konkretnym miejscu, ale dostać się do niego można już na kilka sposobów. Nie zawsze Twój czy mój będzie najlepszy dla innych.

Świetny filmik w kontekście samego dawania rada nagrał Mirek Burnejko. Bardzo dobrze przedstawia w nim dlaczego dawanie rad (jako część procesu pomagania) nie zawsze jest dobre.

5. Równowaga w dawaniu i braniu

Rozmawiając o wspomaganym i pomagającym niejako sztucznie rozdzielamy istniejącą między nimi więź. Jak dwa końce jednego kija.

Rozpatrywanie 2 osób na końcach jednego odcinka jest dużym uproszczeniem. Interakcje zachodzące między nimi lepiej będzie zwizualizować symbolem jing jang – jako jedność tworzona przez dwa półkola, “które nie przez przypadek mają w swoich środkach punkt koloru przeciwnego”.

Czyli pomimo, że pomagający i wspomagany są na przeciwnych biegunach (dwa końce odcinka) to w każdym z nich odkryjemy energię drugiego. Czyli pomagający otrzymuje coś pomimo, że jego głównym celem jest działanie, a wspomagany daje podczas jednoczesnego brania.

Ktoś ładnie kiedyś powiedział, że gdy robimy wdech, wszechświat robi wydech wewnątrz nas. A gdy robimy wydech, wszyscy wdychają nasze powietrze.

Ładne słowa które nie mają sensu możemy zostawić na półce. Czy w tych jest więc coś więcej? O co tu chodzi?

O interakcję. O zależności i zachodzącą wymianę.

Pomoc to nic więcej niż wymiana. Nieustanne dawanie i branie, z jednoczesnym towarzyszeniem drugiej osobie. I to towarzyszenie jest dla nas najtrudniejsze.

Ciągle mamy wrażenie, że albo dostajemy za mało, albo bierzemy za dużo. Zapominamy o zwykłym byciu obok i trzymaniu za rękę.

Są trzy podstawowe błędy które popełniamy w tej sytuacji:

  1. Wszechmoc – uważamy się za silniejszych niż w rzeczywistości jesteśmy. Przypisujemy sobie odpowiedzialność za wszystkie porażki i zwycięstwa, choć nam w rzeczywistości nie przypadają. Bierzemy na siebie więcej, niż możemy unieść.
  2. Niemoc – przeciwstawna do wszechmocy, czyli uleganie innym i stawianie się w pozycji “chłopca do bicia”. Oszczędzanie własnych sił i zrzucanie całej odpowiedzialności na innych. Branie słów innych za święte i niepodważalne.
  3. Arogancja – czyli narzucanie innym swojej woli. Tak często przyjmujemy postawę zadufaną i nie liczymy się ze zdaniem innych. Dominujemy nad innymi rzucając rozkazy na prawo i lewo, odrzucając wszystkie argumenty, które są przeciwne do naszych.

Podsumowanie

Głównym przesłaniem książki jest by pomagać innym, jednak w dobry dla obu stron sposób. Nauczenie się odpowiedzialnej postawy wymaga czasu, praktyki i odpowiedniej dozy empatii.

Każdy z nas pomaga z innych pobudek i każda z nich jest odpowiednia, dopóki pomoc niesiona jest właściwie, czyli z pełną akceptacją i współczuciem.

Pomaganie składa się z 2 skrajnych elementów, które nieustannie się ze sobą przeplatają. Odbierając pomoc – pomagamy, a pomagając – zyskujemy. Ważne, by zrozumieć obie z tych pozycji i mieć na uwadze błędy, które mogą się pojawić na drodze.

Na koniec, jako podsumowanie polecam y film o. Szustaka na temat tego czym jest ludzka dusza. Jest w nim zawarta esencja tego, nad czym się rozwodziłem przez ostatnie 20 minut.

Jeśli spodobały Ci się powyższe rozważania, to polecam przeczytać całą książkę. Jak zwykle nie zawarłem wszystkich informacji i jeszcze wiele jest w tym temacie do powiedzenia.

Książka zawiera też liczne zadania i praktyczne wskazówki, które pomogą Ci w jeszcze lepszym zgłębieniu tematu i nie tylko dowiesz się jak pomagać innym, ale zrozumiesz sam proces.

Dodatkowe linki i materiały warte zobaczenia:
http://www.simplemindfulness.com/the-art-of-helping-others/

Uwaga: pomaganie na własną rękę w trudnych przypadkach psychiatrycznych może przynieść tragiczne skutki. W takich sytuacjach należy skontaktować się ze specjalistą.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.