Czy zastanawiało Cię czasem czym tak naprawdę jest pasja? Skąd się bierze?
Jak to się dzieje, że wielcy tego świata osiągnęli tak spektakularne wyniki w swoich dziedzinach?
Skąd w nich ten niegasnący zapał do tworzenie wspaniałych rzeczy? Jak to się dzieje, że kochają to co robią?
Większość z nas myśli, że to właśnie odkrycie tej jednej, mistycznej rzeczy zwanej pasją sprawi, że wszystko odmieni się jak za dotknięciem magicznej różdżki i świat pokaże nam swoje nowe oblicze.
Tylko wcale tak nie będzie.
A przynajmniej nie w większości przypadków. Powiem Ci natomiast, że jest inny sposób na osiągnięcie tego stanu. Fakt, może nie do końca łatwy, ale bardzo prosty i schematyczny. Jak twierdzi jego autor, można nim kroczyć jak po sznurku.
Dzisiaj chciałbym (częściowo) obalić mityczne frazy, jak „podążaj za pasją” i „rób to, co kochasz”, które wiele osób wpędzają w krzaki. Sam dałem się na to złapać. Szczęśliwie, dzięki Dominikowi i Konradowi, trafiłem na książkę Calvina Newporta „So good They can’t ignore you„, która dała mi setki kilometrów nowej perspektywy.
I w tym wpisie, który jest zgrubnym streszczeniem książki – chcę się nią z Tobą podzielić.
Dowiedz się skąd bierze się pasja
Jeśli wolisz słuchać, zamiast czytać, to zapraszam Cię do przesłuchania podcastu, w którym również opowiadam o tej książce, choć w nieco skróconej wersji.
Czy ta książka Cię zainteresowała?
Chcę przeczytać całą książkę!
Jednak czytasz? To przeczytaj kolejne pytania i sprawdź, czy coś z tego znasz.
- Od jak dawna szukasz swojej pasji? Dzień? Miesiąc? Rok? A może dłużej?
- Może przeszukujesz książki o rozwoju osobistym, słuchasz inspirujących ludzi i czytasz ich biografie?
- A może podróżujesz i liczysz, że dzięki temu znajdziesz to, na czym Ci tak naprawdę w życiu zależy?
I choć to świetne rzeczy, to ze słowem pasja nie mają często wiele wspólnego.
Potocznie mianem pasji określamy nasze hobby. Coś, co robimy w wolnym czasie dla relaksu, co daje nam przyjemność i oderwanie do innej rzeczywistości.
W Słowniku Języka Polskiego słowo „pasja” tłumaczy się jednak jako „wielkie zamiłowanie do czegoś”, lub „silny gniew”, pomijając konotacje religijne. Pasją może być w takim razie cokolwiek, w czym znajdujemy przyjemność.
Z tą potoczną definicją jest mały problem. Choć pewnie wynika to z ewolucji języka, to zauważ, że pasja jest uczuciem, doznaniem, a nie czynnością.
Dlaczego w ogóle o tym piszę?
Otóż daje to bardzo konkretny wniosek o błędzie, w który może Cię wprowadzać nasz język: szukanie pasji to szukanie radości i spełnienia w tym, co robisz, a nie tylko szukanie konkretnej czynności.
Możesz czuć pasję szydełkując, albo smażąc naleśniki – to zależy od Ciebie.
Wszyscy jednak wiemy, że nie zawsze i nie w każdej sytuacji ta pasja będzie nam towarzyszyć. To, co większość z nas myśli mówiąc o pasji, to tak naprawdę znalezienie sobie miejsca, zajęcia, czy kariery, która da im spełnienie i radość z codzienności.
I o tym przede wszystkim pisze Cal Newport w „So good they can’t ignore you”. O tym jak spojrzeć na swoją karierę z innej perspektywy. Przestać podchodzić do niej życzeniowo, tylko z wiedzą, że aby mieć wartościowe życie, trzeba światu coś równie wartościowego dać w zamian. Trzeba być – cytując Steve’a Martina – „tak dobrym, by nie mogli Cię zignorować”.
Cal, na podstawie szerokich poszukiwań podjął się opisania 4 zasad, które jego zdaniem są fundamentem satysfakcjonującej kariery.
Zasada 1: Nie podążaj za pasją
Podążanie za pasją może być jedną z najgorszych rad, jakie otrzymasz w życiu. Szczególnie, jeśli podejdziesz do tego bezmyślnie.
Weźmy na przykład Steve’a Jobsa, bez którego nie może się obejść żaden wpis na ten temat. W jednym ze swoich najsławniejszych przemówień mówi o „podążaniu za pasją”.
Aż po nim widać, że autentycznie kocha to, co robi. Ma pełne zaangażowanie i wręcz żyje firmą, której jest założycielem. Nie można mu tej pasji odmówić.
Problem z jego radą jest jednak taki, że w trakcie swojego życia podążał różnymi ścieżkami. Przez pewien czas podróżował po Indiach. Zainteresował się też buddzymem i intensywnie rozwijał się duchowo.
I co by było, gdyby na tym poprzestał? Gdyby podążał tą pasjonującą ścieżką i nie zawrócił z niej w pewnym momencie, dzięki poznaniu Steve’a Wozniaka? Być może nigdy byśmy o nim nie usłyszeli.
Jak więc widzisz wielkie kariery miały często skomplikowane początki. I czy chcę przez to powiedzieć, że masz teraz wyjechać na drugi koniec świata i czekać tam na sprzyjające wiatry. No nie.
Pasja jest złożona
Satysfakcja i radość z pracy wiąże się z wieloma złożonymi czynnikami, jednak staranie się na siłę dopasować pracę do aktualnej pasji nie jest jednym z nich,
Ciekawe światło może w tej sprawie rzucić badanie, które przeprowadziła Amy Wrzesniewski, która w ramach pracy na Yale University bada związek ludzi z ich pracą.
W swojej najważniejszej pracy rozróżnia wyraźnie słowa „kariera”, „praca” i „powołanie”.
- Praca służy do płacenia rachunków i utrzymania.
- Kariera jest ścieżką do coraz lepszej pracy.
- Powołanie to to istotna część życia i cześć naszej tożsamości.
W swoich badaniach przeprowadziła ankiety na ludziach różnych zawodów, od księgowych do lekarzy, by dowiedzieć się w jaki sposób postrzegają swoje działania zawodowe. Spodziewała się, że np. lekarze będą w większości podchodzili do nich jak do powołania, a sekretarki bardziej jak do zwykłej pracy.
Ku jej zaskoczeniu okazało się, że w każdej z tych grup odpowiedzi były mniej więcej równo podzielone. Czyli tyle samo osób postrzegało swoje działania jako pracę, karierę i powołanie. Jedyna wyraźna korelacja w twardych danych wystąpiła w momencie, kiedy Wrzesniewski porównała ze sobą długość stażu w każdej z tych grup.
Okazało się, że jedyna korelacja występowała w tym, że grupa osób traktujących swoją pracę jako powołanie miała średnio najwyższy staż w swoim zawodzie. Choć nie jest to jednoznaczne, to czy w takim razie możliwe jest, że im dłużej coś robimy, tym większa jest szansa, że stanie się to naszą pasją?
Może mieć to częściowy związek z teorią autodeterminacji, którą opisuje Dan Pink w książce „Drive”.
Teoria autodeterminacji
Teoria ta zakłada, że by czuć satysfakcję i radość w miejscu pracy, każdy człowiek potrzebuje zaspokoić 3 podstawowe potrzeby psychologiczne:
- Autonomii – posiadanie poczucia kontroli nad swoim dniem i robienie tego, co dla nas ważne.
- Kompetencji – poczucie, że jesteśmy dobrzy w tym co robimy.
- Pokrewieństwa – poczucie więzi z innymi ludźmi.
I jak tak dobrze pomyśleć, to 2 pierwsze z nich możemy osiągnąć na wiele sposobów i w wielu różnych zawodach.
O ile w relacjach nie zawsze trafiamy na osoby, z którymi mamy łatwość w komunikacji, o tyle wykształcenie odpowiednich, wartościowych umiejętności, a następnie wypracowanie pożądanej autonomii leży w zasięgu każdego z nas.
Cal Newport zachęca w związku z tym, by zmienić punkt widzenia.
Nie patrz na wszystko zastanawiając się „czy to jest moją pasją”.
Pasja jest niebezpieczna
Podążanie za chwilowym żarem w gaciach tylko dlatego, że zainteresowało nas życie mrówek i od dziś staniemy się zawodowymi hodowcami i konstruktorami terrariów, może prowadzić do utopienia ogromnej ilości funduszu w hobby, które po kilku miesiącach może się stać równie ważne jak wczorajsze przypalone tosty.
Szukanie pasji w każdym milimetrze kwadratowym może skłaniać nas do rezygnacji, gdy przestaniemy odczuwać radość.
Kiedy praca przestaje być przyjemna.
Kiedy zaczyna się robić pod górkę.
Na czym się w takim razie skupić?
Zasada 2: Najważniejsze są umiejętności
Steve Martin jest znanym komikiem.
Jego kariera wyglądała jednak znacznie inaczej, niż może Ci się wydawać.
Jak większość komików nie urodził się z wrodzonym talentem komediowym. Czasem ludzie śmieją się z jego żartów, a czasem mają ochotę wstać i wyjść. Martin doszedł jednak do swojego poziomu dzięki wytrwałej pracy i testowaniu co działa, a co nie.
Cal Newport przeprowadził z nim wywiad na potrzeby tej książki.
Oto, co powiedział:
„Nikt nie bierze moich rad na serio, bo to nie są rady, które chcą usłyszeć” mówi Martin. “Co chcą usłyszeć, to: ‘Tak szukasz agenta, w taki sposób piszesz scenariusz”… ale ja zawsze mówię, „Bądź tak dobry, by nie mogli Cię zignorować.”
“Koniec końców zbierzesz tyle doświadczenia, że będziesz pewny swoich umiejętności.” wyjaśnia Martin. “A myślę, że to jest coś, co widownia wyczuwa.”
I tak przy zawodzie komika, tak i przy każdym innym możemy wyczuć, czy ktoś podchodzi z pozycji rozentuzjazmowanego młodzika, który jest napalony na nowe doznania, czy z pozycji weterana, który nie jedno widział i nie jedno robił. Ta naturalna pewność jest autentycznie wyczuwalna.
Pasjonat vs rzemieślnik
Martin zastosował – jak to określa autor – podejście rzemieślnika, co znacznie odbiega od powszechnie promowanego podejścia pasjonata.
Podejście pasjonata to skupianie się na tym, co świat może Ci zaoferować. To zadawanie sobie i innym pytania “Co ja będę z tego miał”, lub “Czy to uczyni mnie szczęśliwym”. I choć to ważne pytania, to niosą za sobą dwa główne niebezpieczeństwa.
- Skupiając się na tym, co świat może Ci dać stajesz się super-wyczulony na wszelkie niedogodności. Zauważasz każdą oznakę sprzeciwu.
- Zadawanie sobie pytań w stylu “Kim jestem” lub “Jaki jest sens mojego życia” przy małym doświadczeniu życiowym jest gwarantem życia w nieszczęściu i ciągłym “szukaniu siebie”.
Z drugiej strony jest podejście rzemieślnika. Skupienie się na tym, co TY możesz zaoferować światu. Jaką unikalną wartość chcesz wnieść do społeczeństwa. Pójście tą drogą pomaga odwrócić uwagę od naszego ego i skierować myśli i działania na jakość naszej pracy i efektów.
Niezależnie od pracy, jaką wykonujesz, to właśnie ten sposób myślenia jest kluczowy, by zebrać odpowiedni bagaż doświadczeń i umiejętności. By osiągnąć mistrzostwo.
Pasja podąża za mistrzostwem.
Tylko uważaj – nie w każdym miejscu osiągniesz mistrzostwo.
Owszem, każde osiągnięcie wymaga pracy i oddania, i w prawie każdym zawodzie i miejscy pracy możesz to osiągnąć.
Czasem jednak warunki nie sprzyjają.
Możesz pracować w firmie, która Cię tłamsi i wykorzystuje, lub możesz pracować z klientami, którzy cały czas trzymają Cię na tym samym poziomie, targując się o każdy grosz i przy jednocześnie wygórowanych wymaganiach.
Autor zaleca w tej sytuacji jak najszybciej – ale z rozwagą – zmienić otoczenie.
Jak rozpoznać, że przyszedł na to czas?
- Ten zawód lub pozycja oferuje niewiele możliwości na wyróżnienie się i wykształcenie wartościowych umiejętności.
- Zajmujesz się czymś, co uważasz za bezwartościowe, a nawet szkodliwe dla świata
- Jesteś zmuszony do pracy z ludźmi, z którymi nie przepadasz. Mówiąc delikatnie.
Możesz pewnie zapytać: “Czym to się różni od zadawania sobie pytania “Czy kocham to co robię?”. Przecież, Kamil, zaprzeczasz sobie”.
Nie do końca się zgodzę.
Widzisz, miłość i pasja pochodząca z pracy, a działanie na swoją niekorzyść to dwa odmienne stany.
Nie musisz kochać jabłek, żeby je jeść, prawda? Wystarczy, że możesz je strawić i nie mają złego smaku. Z braku alternatywy pewnie nawet czasem kwaśne zdarzy Ci się wciągnąć na większym głodzie.
Zaglądanie pod dywan i poszukiwanie pasji na każdym kroku to jak oczekiwanie, że zamiast jabłka – choć nie wiem jak słodkiego – wyrośnie na drzewie szarlotka.
A pasja, wynikająca z mistrzostwa i odpowiedniego miejsca to jak umiejętność pieczenia szarlotki, którą możesz zjeść w towarzystwie bliskich osób, podczas świętowania wprowadzenia ostatecznie pokoju na świecie.
Tak duża to jest różnica.
Jeśli więc pójdziesz drogą dążenia do mistrzostwa, osiągniesz jeden z elementów istotnych do odczuwania satysfakcji z pracy wg. teorii autodeterminacji – kompetencje.
Przejdźmy do kolejnego elementu.
Zasada 3: Miej kontrolę
Podejrzewam, że doświadczyłeś w życiu uczucia braku kontroli.
Jak się wtedy czułeś?
Mogło być lepiej, co nie?
Szczęśliwie nie jesteś w tym sam.
Jako ludzie cenimy sobie niezależność. Daje nam komfort psychiczny potrzebny do działania, a szczególnie do kreatywnej pracy. Mając poczucie kontroli możemy świadomie kierować naszym życiem i decyzjami; nie jesteśmy jak chorągiewka na wietrze.
Ma to także przełożenie na pracę zawodową.
Jak to opisał Dan Pink, którego wcześniej już cytowałem:
“większa kontrola prowadzi do lepszych ocen, lepszych wyników sportowych, większej produktywności i szczęścia”
Kontrola jest jednym z elementów kształtowania się pasji
Jednym ze sposobów na wprowadzenie większej kontroli jest rozliczanie się na podstawie wyników. Ten system nazywa się z angielskiego ROWE (Results-Only Work Environment) czyli Środowisko Pracy Oparte o Rezultaty.
Jak widzisz po nazwie, polega to na rozliczaniu pracowników na podstawie tego, co zrobili, a nie ile czasu spędzili w pracy.
Ostatnio mierzyliśmy sobie nawet w biurze ile czasu spędzamy na takiej konkretnej , skupionej pracy nad naszymi zadaniami.
Okazało się, że w ciągu 8 godzin tak naprawdę między 4,5 a 5h to faktyczna praca w skupieniu, która prowadzi do realnych wyników. Ciekawe wnioski z tego mamy, ale o tym może kiedy indziej.
Wracając do tematu – kontrola daje Ci możliwość szukania usprawnień i działanie w kierunku osiągnięcia lepszych rezultatów, a nie pracowania dłużej.
Z dłuższej pracy nie do końca ktoś skorzysta, a z pewnością spadnie Twoja produktywność i narazisz się na wypalenie zawodowe.
Praca w oparciu o rezultatu ukierunkowuje na efekty
Konkrety. Z automatu zaczynasz odrzucać zadania nieistotne lub możliwe do oddelegowania (mówiłem o tym trochę w 28 odcinku podcastu), co daje Ci więcej przestrzeni na pracę, która faktycznie ma znaczenie.
Jeśli jednak pracujesz zawodowo, i chcesz się rozwijać w tym, co robisz, to uczulam Cię na 2 pułapki, które opisuje Cal Newport.
- Dążenie do kontroli bez kapitału kariery
Czyli gdy jesteś jeszcze świeżakiem w temacie, ale już chcesz rozdawać karty na stole.
To tak nie działa.
Karty rozdają najlepsi gracze. Którzy znają się na temacie, znają swoje możliwości i mają doświadczenie, które to popiera.
Nie mając odpowiedniego zaplecza bardzo dużo ryzykujesz. Może się okazać, że wykonasz ruch, ale rynek nie będzie potrzebował Twoich usług, lub nie będzie chciał za nie zapłacić.
2. Strach przed przejęciem kontroli, gdy masz kapitał
Z drugiej strony możesz mieć odpowiednie zaplecze, ale brakuje Ci pewności. To jest moment, w którym odwaga wchodzi do gry, a oparcie się o nią jest całkowicie uzasadnione.
Możesz być np. W sytuacji, gdzie pracodawca utrudnia Ci rozwój i stawianie kolejnych kroków, bo nie chce stracić dobrego pracownika.
W tej sytuacji może być przydatna niezależna ocena osoby z zewnątrz, która pozwoli Ci upewnić się, że podejmujesz słuszną i przemyślaną decyzje.
Pomóc w tym może być też świadomość, że po zrobieniu tego kroku będą ludzie, którzy zechcą Ci zapłacić za to, co robisz.
Przykładem świeci tu Derek Sivers, którego słowa możesz zapisać sobie na biurku i mieć je przed oczami codziennie, by uniknąć nierozsądnych decyzji.
“I have this principle about money that overrides my other life rules,” he said. “Do what people are willing to pay for.”
Czyli potraktuj pieniądze nie jako cel sam w sobie, ale jeden z wyznaczników właściwego kierunku.
I na tym skończę temat kontroli.
Jest za to jeszcze jeden dość istotny poza kontrolą i wartościowymi umiejętnościami.
Zasada 4: Misja – ważne dopełnienie
Misja życiowa to idealne dopełnienie satysfakcjonującej pracy.
Z misją jest jednak jeden mały problem, na który zwraca uwagę autor. Często podchodzimy do tematu kariery zaczynając od szukania misji.
Czy to najlepsza droga?
O tym za chwilę. Pozwól, że zacznę od podstaw.
Czym jest misja życiowa?
Misja życiowa to coś, co jednoczy nasze role i dążenia (niekoniecznie wszystkie) pod jednym dachem. Jest uwspólnieniem. Zwykle przedstawionym jednym zdaniem lub dłuższym stwierdzeniem.
Nie musi to oznaczać, że każdy nasz krok ma być skierowany na realizację tej misji. Misja nadaje jedynie kierunek większości naszych działań. Misja to Twoja odpowiedź na te często zadawane pytania:
- Co powinienem zrobić z moim życiem?
- Jaki jest cel mojego istninenia?
- Jakie jest moje miejsce na tym świecie?
Misja pomoże Ci ukierunkować dążenia, skupić energię na węższym zakresie działań, a przez to osiągnąć w tym temacie wyniki, o których Ci się wcześniej nie śniło.
Oczywiście łatwo mi się o tym pisze i mówi. Znalezienie misji i wdrożenie jej w życie przychodzi trudniej.
Jak znaleźć swoją misję?
Cal Newport podaje tu świetne porównanie, które na domiar usłyszałem w bardziej osobistej wersji od znajomego (dzięki Mariusz!).
Misja życiowa nie jest czymś, co przychodzi w dowolnej chwili, lub czymś, co możesz opracować po przeczytaniu 2 książek i wykonaniu ćwiczenia z mową pogrzebową.
Misja jest bardziej przebiegła.
Ciągle się przed Tobą ukrywa.
Trochę jak skarpetka w pralce.
Robi to jednak w pewnym celu.
Idąc tropem autora, twoja misja życiowa jest trochę jak odkrycie naukowe.
Choć nie wymaga specjalistycznego sprzętu i pisania grantów, to – jak odkrycie naukowe – wymaga 2 rzeczy.
Odpowiednich warunków i doświadczenia
W świecie nauki jest dość znamienne, że pewnych odkryć dokonano niezależnie od siebie w tym samym czasie. Weźmy za przykład wyizolowanie tlenu. Pierwszy artykuł zaprezentował Joseph Priestley, który otrzymał tlen 1 sierpnia 1774 roku, ogrzewając tlenek rtęci(II) i zbierając wydzielający się gaz. Swoje odkrycie opublikował w Royal Society w 1775 roku.
Dwa lata później okazało się, że niemiecko-szwedzki aptekarz i chemik Carl Sheele otrzymał go już w 1772 roku, jednak swoje badania opublikował dopiero 1777 roku.
Z naszego punktu widzenie nie jest istotne, kto był pierwszy. Istotne jest, że podobnych przypadków było o wiele więcej.
Opisał je Steven Johnson w swojej książce “Where Good Ideas Come From”.
Ponieważ to nie miejsce na streszczenie tej książki, to przejdę od razu do konkretu.
Johnson napisał w niej, że:
- Nowe idee powstają na styku wymiany doświadczeń i dyskusji między ludźmi.
- Każda innowacja potrzebuje zaistnienia odpowiednich warunków, by mogła powstać.
I ten drugi wątek interesuje nas najbardziej. Bo każda innowacja potrzebuje zaplecza, na którym może powstać.
Nie jeździłbyś samochodem, jeśli ktoś by nie wynalazł koła, nie opracował technologii wytwarzania felg i wulkanizacji gumy.
A jak to się ma do przykładu o tlenie? Bardzo prosto.
Zauważ, że aby Joseph Prestley i Carl Sheele doszli do podobnego odkrycia, potrzebowali:
-
- Aparatury
- Materiałów badawczych
- Wiedzy
- Doświadczenia
I to na styku tych wszystkich elementów powstaje odkrycie. Podobnie jest z misją życiową.
Misja, by pojawić się w naszym życiu, by dać się odkryć, potrzebuje:
- Odpowiedniego doświadczenia, wiedzy i umiejętności
- Licznych zderzeń z innymi, by skonfrontować nasze myśli z rzeczywistością
Tak jak kot nie podejdzie do Ciebie, dopóki nie wzbudzisz jego zaufania, tak i misja nie pozwoli Ci się zdefiniować, jeśli nie udowodnisz, że jesteś jej wart.
Dlatego poszukiwanie misji będzie składać się z okresów zbierania wiedzy i doświadczenia, formułowania pomysłów, i zderzania tych pomysłów z rzeczywistością.
Widzisz, jak pięknie się to zgrywa?
Jak wdrożyć misję w życie?
Kiedy opracujesz misję, czas wdrożyć ją w życie.
Nie licz jednak na to, że zrobisz to przy pierwszym podejściu. Tak może być, ale wcale nie musi.
Tutaj Cal proponuje zacne podejście zaproponowane przez Petera Sims’a (realnego, nie z gry).
Peter jest autorem książki Little Bets, w której opisał metodę wprowadzania w życie przełomowych idei. Wg. jego poszukiwań najwięksi tego świata dochodzili do swoich odkryć przy pomocy mikro eksperymentów, czyli testowania pomysłów przez krótki okres i oceniania rezultatów.
Podobny mechanizm możesz zaprząc do zaaplikowania swojej misji.
Wypisz 10 pomysłów na działania/pracę/biznes, w które możesz się zaangażować z Twoim kapitałem kariery, i które są zgodne z Twoją misją.
Następnie testuj je po kolei.
Może już przy pierwszym zobaczysz, że to jest to, a może po 10 jeszcze nie będziesz przekonany. Nie ma jednej dobrej odpowiedzi. W Twojej kwestii jest to znaleźć, testować, uczyć się i – przede wszystkim – wyciągać wnioski, by nie powtarzać błędów.
Jak sprzedać misję innym?
Mógłbym zakończyć temat na poprzednim punkcie, jednak wiem, że czytają ten tekst także osoby, które chcą robić to, co lubią, a jednocześnie mieć co włożyć do garnka.
Szewc może chodzić nawet w najlepszych butach, tak na głodniaka trudno je zrobić.
W takim razie, jeśli już za coś się bierzesz i chcesz poświęcić temu życie, to potrzebujesz odbiorców, którzy będą chcieli Ci za to zapłacić.
I tak, ten temat jest rozległy, są o tym setki książek i ogrom ludzkich doświadczeń.
Mimo to jest to ważny punkt, więc podam Ci jeden z elementów, który Cal podebrał od Setha Godina z książki Purple Cow i nazwał to prawem wybitności.
Zacytuję:
“Projekt wspierany misją osiągnie sukces, jeśli będzie wybitny w dwóch aspektach. Po pierwsze, ma przekonać ludzi, którzy się z nim zetkną do dzielenia się wrażeniami z innymi. Po drugie, powinien istnieć w miejscu, które ułatwia dzielenie się.”
Pracowanie właściwie prowadzi do właściwej pracy
Niech te 4 zasady Ci służą. Zapisz je, przeanalizuj i zastanów się w jaki sposób możesz je wykorzystać w swoim życiu.
A później mi o tym napisz. Tak po prostu.
Czytając tą książkę pod koniec 2018 roku miałem mózg na ścianie. Dosłownie. Tak bardzo zmieniła moje podejście do codzienności.
Pozostaje mi mieć nadzieję, że w Twoim przypadku też tak będzie i nastawisz się nie na podążanie za chwilowymi namiętnościami, ale na pracę, wymianę doświadczeń i budowanie kapitału kariery. Już wiesz, czego potrzebujesz, by czuć z pracy radość. Teraz nie szukaj. Jeśli już, to testuj. Sprawdzaj. Porównuj. A przede wszystkim, niech przyświeca Ci główna idea tej książki.
„We wszystkim, co robisz, bądź tak dobrym by nie mogli Cię zignorować.”
Czy ta książka Cię zainteresowała?
Chcę przeczytać całą książkę!