Zaufanie buduje się latami, a można je stracić w jednej chwili. Obstawiam, ze całkiem dobrze znasz to zdanie.
Co się jednak dzieje, gdy to zaufanie budujesz wytrwale i świadomie? Wtedy, w chwili największej potrzeby możesz zdecydowanie liczyć na grupę zaufanych osób, którzy chętnie pomogą Ci w każdej sytuacji. Tak właśnie było w przypadku Michała Szafrańskiego, autora książki „Zaufanie, czyli waluta przyszłości”. Wypisałem z niej 11 lekcji które mogą Ci się przydać.
Kim jest Michał Szafrański?
Były dziennikarz, autor książek, (były)tancerz breakdance, bloger i podcaster . Od 2013 roku prowadzi bloga jakoszczedzacpieniadze.pl i w ciągu tego czasu zarobił dzięki niemu ponad 7 000 000 zł. Jak już się domyślasz, jest to jego główne źródło dochodu 😉
Więcej o Michale w jego własnych słowach
O czym jest książka?
Książka „Zaufanie, czyli waluta przyszłości”, to biografia Michała, który opisuje swoją drogę od najmłodszych lat, kiedy to w pożyczonych Trąbkach wygrywał zawody breakdance, przez napisanie pierwszej książki, rozwój zawodowy, poważny wypadek na nartach, pokonanie maratonu, wystartowanie bloga i jego rozwój. Michał opisuje jakie czynniki miały wpływ na kierunek jego życia, w jaki sposób podejmował decyzje. Oraz dlaczego budowanie zaufania i bycie po prostu dobrym człowiekiem opłaca się w życiu bardziej niż cokolwiek innego.
Jest to książka dla:
- osób tworzących treści w internecie
- marketerów i PR-owców (szczególnie pracujących po stronie marek)
- lubiących biografie
- osób szukających inspiracji do rozpoczęcia czegoś swojego
Oto moje 11 lekcji:
1. Zaczynaj od dlaczego
Michał wszystkie swoje projekty zaczyna od zadania sobie jednego fundamentalnego pytania: dlaczego chcę to robić?
Odpowiedź na to pytanie jest o tyle ważna, że to dzięki niemu jesteśmy w stanie zrozumieć naszą motywację, albo jej brak. Motywacja jest niczym innym jak tylko powodem, motywem do wykonywania określonych akcji. Jeśli tego powodu nie ma, to owszem, możemy zacząć dowolny projekt i na fali entuzjazmu stawiać pierwsze kroki, ale nie będzie to nic więcej jak przelotny wakacyjny romans – ani z tego dzieci, ani satysfakcji. Zostaną jedynie wspomnienia.
Choć dla wspomnień wiele można robić, to zaczynając dowolny rozbudowany projekt, który pochłonie wiele czasu i energii – zacznij od „dlaczego?„.
2. Usuń z pierwszego planu cel w postaci pieniędzy
Michał wspomina, że niezależnie od tego do jakiej czynności się zobowiązywał, jaką pracę podejmował, albo jaką pracę zmieniał, nigdy nie było to motywowane pieniędzmi.
Pieniądze powinny być efektem dobrze wykonanej roboty.
Ukierunkowanie się tylko na zyski zaburza naszą perspektywę, a w efekcie zamiast dostarczać wartościowe treści i produkty, pomagać innym i zmieniać ich życie, koncentrujemy się na naszych zyskach. A to rzadko prowadzi do tworzenia rzeczy naprawdę istotnych.
3. Twórz ponadczasowe treści
Skąd to się bierze, że teksty greckich filozofów powstały ponad 2000 lat temu, a my dalej czytamy je z zapartym tchem i inspirujemy się zawartą w nich mądrością? To jest właśnie siła treści ponadczasowych. Siła przekazów, które zawsze będą aktualne, bo odnoszą się do ludzkich postaw i podstawowych potrzeb.
Z podobnym założeniem wychodzi Michał i wielu znanych twórców. Tworząc teksty obszerne, wyczerpujące temat i ponadczasowe (w blogach to tzw. artykuły filarowe), będziesz czytany przez lata.
Niezależnie, czy tworzysz wpisy na bloga, książki czy muzykę. Postaw na to, co nie jest chwilowe.
4. Dlaczego ktoś miałby Cię czytać?
Nie tylko czytać, ale też słuchać, oglądać, albo pomagać. Dlaczego? Co ta druga osoba z tego ma?
Jeśli prowadzisz bloga, to zadając sobie to pytanie dojdziesz do kluczowych wniosków. Zastanów się nad nim głębiej, to zrozumiesz, że nawet jeśli dajesz z siebie dużo, to na drugim końcu musi znaleźć się osoba, która zechce to wziąć.
Natomiast, jeśli wrzucisz informację o tym, że oddasz 1000 zł pierwszej osobie, która się po to zgłosi, to z pewnością długo nie będziesz czekać na setki zgłoszeń. Jak dobrze pójdzie to i tłum zdąży kogoś podeptać.
Ale jeśli poinformujesz, że pomożesz za darmo w opracowaniu budżetu domowego, to już tak wiele rąk się nie uniesie. Dlaczego?
Bo niewiele osób wie, że może każdego miesiąca zaoszczędzić te 1000 zł, jeśli tylko zacznie go prowadzić i zauważy gdzie ten hajs „wycieka”. Ale to w twoich rękach leży pokazanie im dlaczego warto i jakie ma to znaczenie.
5. Dobro powraca
Pomaganie innym po prostu się opłaca.
Ale nie traktuj tego dosłownie. Choć wg. większości teorii i badań altruizm jest rzadkością i wynika prawdopodobnie z potrzeb ewolucyjnych (wspierające się wzajemnie jednostki miały większą szansę na przetrwanie) to dobro, które wniesiemy w życie innych prędzej czy później do nas wróci.
Widzę to szczególnie po kilku osobach w moim otoczeniu, a szczególnie po mojej mamie, która czasem wręcz przesadza w angażowaniu się w życie otoczenia, ale widzę, że dzięki temu zawsze są wokół niej ludzie, na których może polegać.
Więcej na ten temat znajdziesz w podcaście o książce „Ekonomia Wdzięczności”.
6. Wyrażaj wdzięczność
Czasem nie zdajemy sobie sprawy, jak wielki mamy wpływ na innych.
Wielu twórców pisze, nagrywa, tworzy, ale nie wie, czy to, co robią ma faktycznie jakiś wpływ na innych. W takiej sytuacji był Pat Flynn (smartpassiveincome.com) który w przeddzień zamknięcia swojego podcastu otrzymał od Michała informację, która zmieniła jego życie.
Otóż Michał, po poważnym wypadku na nartach (złamał obie nogi) był w naprawdę ciężkim stanie. Wziął się jednak za siebie i dzięki inspiracji pochodzącej z podcastu Pata ukończył pomimo wielkich trudów maraton. To wydarzenie przywróciło mu wiarę w siebie i postanowił się odwdzięczyć wbiegając na metę z nazwiskiem Pata na banerze.
Więcej o tym możesz przeczytać na blogu Michała.
Ta historia miała okazję zatoczyć koło, kiedy Michał dostał od swojego czytelnika bardzo podobną wiadomość 😉
Jak widzisz, blogi i podcasty mają wielką siłę. Jeśli jakichś czytasz/słuchasz, to wiedz, że ich twórcom też przyda się czasem odrobina wsparcia. Jeśli ktoś z nich wpłyną w jakiś pozytywny sposób na Twoje życie, to po prostu mu o tym napisz. Nawet, jak się okaże, że jest bucem to wiedz, że zrobiłeś dobry uczynek.
7. Blogowanie to maraton
Podcastowanie też 😉
Michał opisuje to idealnie. Efekty blogowania nie są zauważalne w jednej chwili. Składa się na to wiele wysiłku, czasu i cierpliwości, z które nikt nikogo jeszcze nie nagrodził. A przynajmniej nie na początku.
Sam teraz tego doświadczam. Choć nie angażuję się w ten projekt jak Michał w swój, to jasno widzę jak wiele czasu trzeba, żeby zyskać jakiekolwiek zasięgi. To nic innego, jak systematyczna praca, na końcu której i tak jest zawsze coś do zrobienia.
8. Odbiorcy są źródłem wiedzy
Kiedy Michał przygotowywał swój kurs online – Budżet Domowy w Tydzień – to jako pierwszy krok zapytał swoich czytelników jakie są ich największe problemy przy tworzeniu i prowadzeniu budżetu.
Owszem, mógł go nagrać, opracować i zacząć sprzedawać bez tych informacji, lecz wtedy brakłoby mu realnej wiedzy na temat potrzeb odbiorców. W efekcie mógłby całkiem od nich odbiegać i nikomu nie pomóc. Co komu wtedy z takiego kursu?
Jeśli coś kierujesz, jakiś produkt czy usługę, to zawsze miej na uwadze faktyczne potrzeby i problemy swojej grupy docelowej. Nie patrząc przez ich pryzmat jesteś jak urzędnik, który postanawia wybudować pole golfowe dla mieszkańców, którzy marzą o remoncie szkoły i nowych drogach.
9. Zobowiązanie do współpracy może być świetnym motywatorem
Choć wiesz do kogo kierować swoje treści, wiesz dlaczego chcesz je tworzyć, to możesz tą decyzję odwlekać w nieskończoność.
Tak było w przypadku kursu „Pokonaj swoje długi”, który Michał miał w planach wydać. Wydać – co najważniejsze – zupełnie za darmo. Odwlekał jednak ciągle jego start.
Dlaczego?
Ciężko stwierdzić. Ale wszyscy tak czasem mamy. Przydaje się wtedy jakiś porządny kopniak w poślady. I takowy pojawił się, kiedy z propozycją współpracy przy kursie przyszedł Mastercard.
Pomimo początkowych wahań taka solidna deklaracja pomogła Michałowi zebrać się do działania, nagrać kurs i go wypuścić. Przypomniało mi to, że prawdopodobnie porzuciłbym tego bloga już po 4-tym odcinku, gdyby nie solidna deklaracja złożona Wojtkowi (mojemu partnerowi produktywności), który solidnie kopał mnie po tyłku i nie przyjmował żadnych wymówek 😉
Dzięki Wojtek!
10. Opracuj kontrakt z samym sobą
Kontrakt to coś, co pozwala Ci przetrwać trudne chwile i podejmować decyzje.
Składa się przede wszystkim z zasad, którymi kierujesz się w życiu (trochę jak kodeks honorowy), ale także kryteriów, na podstawie których podejmujesz decyzje. Szczególnie te trudne, lub gdy masz do wyboru kilka równie dobrych opcji i nie potrafisz się zdecydować.
Taki kontrakt nie tylko ułatwia życie, ale pomaga Ci też żyć w zgodzie ze swoimi wartościami. Z tym, co dla Ciebie najważniejsze. Priorytetowe.
Jest trochę jak anioł stróż, do którego możesz się zwrócić w trudnej chwili.
11. Na bycie potrzebnym trzeba sobie zapracować
I to zdanie trafiło we mnie najmocniej.
Pozwól, że powtórzę: „Na bycie potrzebnym trzeba sobie zapracować.”
Nie wiem jak jest u Ciebie, ale mam taką dziwną skłonność, że bardzo lgnę do ludzi i miejsc, dzięki którym czuję się potrzebny. Daje mi to niesamowite poczucie spełnienia.
Nie jest to jednak takie proste, by zawsze móc spędzać czas w takim miejscu. Wiele z nas nie zdaje sobie sprawy z tego, że by być komuś potrzebnym, trzeba najpierw pokazać co się ma, a później udowodnić, że warto nam zaufać.
I do tej pory nie parzyłem na to z tej perspektywy. Miałem poczucie, że przecież chcę pomagać, lubię pomagać, mam jak pomagać, w takim razie inni powinni mnie potrzebować. Zawsze więc, kiedy coś oferowałem, to frustrowało mnie to, że ktoś odrzucał moją ofertę. Nie mogłem zrozumieć dlaczego.
Czułem się odtrącony, niepotrzebny.
Wiem, to może brzmieć dość dziwnie, ale tak to jakoś działa.
Teraz rozumiem, że nawet pomoc trzeba umieć sprzedać. Nawet mając coś wartościowego, trzeba pokazać, że warto nam zaufać i nie zepsuć niczego po drodze.
To jednak nie wszystko.
„Bycie potrzebnym” ma też inny wymiar.
Nie zawsze ludzie wyrażają to, że kogoś potrzebują. Mam wrażenie czasem, że jesteśmy wychowywani w bardzo niesamodzielnym społeczeństwie (inaczej nie bylibyśmy społeczeństwem), w którym samodzielność wpajana jest każdemu jak tabliczka mnożenia. To wstyd nie umieć czegoś zrobić, to wstyd płakać i szukać pomocy. To wstyd chodzić do terapeuty.
Ale czy na pewno?
A może to wstyd ukrywać słabości? Może czas wziąć za siebie odpowiedzialność i przyznać, że się czegoś nie umie? Obstawiam, że nie bylibyśmy w stanie budować drapaczy chmur, jeśli architekt nie potrafiłby powiedzieć firmie budowlanej: „Hej! Zaprojektowałem taki fajny budynek, ale generalnie nie potrafię go sam postawić. Pomożecie?” No i pomagają. Ufają. I tak w milionach innych przypadków.
Podsumowanie
Choć to tylko ułamek treści tej książki, to są lekcje, które najbardziej ze mną rezonują. Michał po prostu potrafi pociągać za odpowiednie struny, by wciągnąć czytelnika w lekturę.
Zdecydowanie polecam ją przeczytać. Szczególnie, jeśli tworzysz coś w internecie (lub poza nim). Znajdziesz w niej nie tylko inspirację, ale też ogrom konkretnych przykładów w zakresie tworzenia treści i współpracy z markami.
Jeśli czytałeś tą książkę, to podziel się swoimi wnioskami z niej w komentarzu. Bardzo chętnie dowiem się co jeszcze można z niej wyciągnąć 🙂
Trzymaj się i do przeczytania (lub usłyszenia)!
Kupiłam audiobooka i jeszcze go nie włączyłam. Dzięki za super podsumowanie – zwłaszcza punkt 11 na mnie zadziałał. 🙂 Pozdrawiam serdecznie!
Cała przyjemność po mej stronie 🙂
A punkt 11… No, to mi rozwaliło głowę i serce, jak przeczytałem. Coś, czego nie rozważałem przed napisaniem na co dzień, a teraz towarzyszy mi codziennie.